Myślałem (miałem nadzieję), że na to Forum zapisują się czasem również ludzie młodzi, ale mimo wszystko dojrzali...
Gdzie jest bowiem napisane, że historia to uczenie się dat na pamięć? Czy elektronika lub telekomunikacja to uczenie się na pamięć ścieżek układów elektronicznych, a może trzeba znać na pamięć numery międzymiastowe?
I osobiście uważam, że do prawidłowej komunikacji zbędne jest "zgłębianie tajników" literatury np. Elizy Orzeszkowej, która mnie zwyczajnie nudzi
No to napisz, że nudzi Cię przekaz jaki próbuje dać Orzeszkowa. Ale żeby zaraz nie lubić języka polskiego? Przecież ten język przekazuje dużo informacji, nie tylko nudnych.
gdzie w historii odnaleźć tajemnice
Historia składa się z samych tajemnic. Nic nie jest wiadome na pewno i na 100%. Nie wiemy co dokładnie się działo, a jeśli nawet wiemy, to nie jesteśmy tego pewni...
Jaką bieliznę nosił Jagiełło podczas bitwy pod Grunwaldem? A czy na pewno był tam obecny? Czy bitwa rzeczywiście miała miejsce? Kto tak na prawdę wygrał?
Historia to prawie same tajemnice z nielicznymi wyspami przypuszczeń. Wszystko co wiemy to przypuszczenia i subiektywny przekaz ludzi, którzy tak a nie inaczej widzieli otaczającą ich rzeczywistość.
Cywilizacja nie posunłęa się na przód od czasów starozytnej Grecji, mimo, że technika i nauka wciąż się rozwijały. Nadal obowiązują te same zasady moralne i filozoficzne, które wbijał do głów Platon i Sokrates.
A najwazniejeszą i wciąż nie znaną technologią jest technologia naszego myślenia i bytu. Człowiek był na Księżycu, ale na wet nie wie na jakiej zasadzie dokładnie działa jego mózg.
Ponieważ to właśnie mózg jest odpowiedzialny za tworzenie literatury i za wszelkie ważne i nieważne zdarzenia historii, więc poznając te dwie dziedziny zbliżasz się do najbardziej zaawansowanej dziedziny techniki, która pozostawia w tyle tak prymitywną technikę jak elektronika czy telekomunikacja.
Pomyśl o tym...
A ludzie, którzy patrzą na daną dziedzinę wiedzy tylko poprzez pryzmat swoich relacji z nauczycielem danego przedmiotu, nigdy nic nie osiągną w dowolnej dziedzinie nauki. Gdyż naukowiec musi być obiektywny i neutralny. Jeśli masz złego nauczyciela historii, to muisz umieć powiedzieć, że nie lubisz nauczyciela, ale sam przedmiot jest ciekawy. Bo przecież nauczyciel to nie przedmiot. To nie ten nauczyciel jest bogiem, który stworzył daną dziedzinę nauki, mało tego, tenże nauczyciel prawdopodobnie ledwo skończył studia z danej dziedizny i jest w niej naprawdę słaby. Wystarczyłoby trohę poszperać w internecie, aby takiego nauczyciela zapędzić w kozi róg. Czy to nie lepsza frajda, móc "pokonać" nauczyciela w jego własnej dziedzinie, niż żałośnie skulić ogon pod siebie i wołać "nie lubie historii"?
Wyobraź sobie, że ktoś nie lubi koloru czerwonego, a książka do elektroniki ma właśnie taki kolor. Co byś powiedział tej osobie, gdyby powiedziała, że nie lubi elektroniki i że elektronika jest nudna, bo okładka książki do tego przedmiotu ma właśnie kolor czerwony? NIe uważasz, że to śmieszna argumentacja? Nauczyciel jest tylko okładką do księgi danej dziedziny. Jednak ta dziedzina doskonale obejdzie się bez tej okładki, więc jeśli nie pasuje Ci okładka to ją pomiń...
