Demokracja to złudzenie, bo i tak władze mają grupy nacisku (politycy, media, koncerny).
Gdy był król, to zawsze on był winny wszelkim nieszczęściom. Zamiast chleba ludziom wystarczyła więc głowa króla.
Zemsta jest najlepszą strawą głodnych głupców.
Gdy obalono we Francji Ludwika XVI-go to głód, represje i terror były gorsze niż za króla. W jednej z prowincji, gdzie chłopi deklarowali lojalność wobec króla i niechęć do władz rewolucyjnych, wojsko rewolucji zrobiło prawdziwą rzeź.
Francuzi powinni się wstydzić, że ich największym świętem jest rocznica zburzenia Bastylii, którą chołota dokonała mało chwalebnie oszukując inwalidów wojennych, którzy pilnowali tego więzienia i którym najpierw obiecano, że nie spadnie im włos z głowy, a następnie ich zabito.
A w końcu rewolucja doprowadziła do powstania kolejnej monarchii czyli cesarstwa Napoleona.
Oczywiście instytucja dziedzicznego władcy nie jest dobrym rozwiązaniem, gdyż zawsze jest tak, że w końcu któryś z władców jest słaby i ulega złym doradcom.
Wielkie imperia zawsze upadały, gdyż swą siłę opierały tylko na jednym człowieku. Każdy nastepny by mieć władzę, musiał się nią dzielić z coraz większą ilością osób. Zwykle też do osłabienia władzy przyczyniały się posunięcia wrogów zewnętrznych.
W demokracji "ścinanie głów" odbywa się ciągle. Ludzie są w większości głupcami (nawet ci wykształceni i z tytułami profesorskimi). Takim ludziom wystarczy ułuda wpływu na władzę jaką daje demokracja.
Nie podoba nam się władza, to coraz bardziej się z niej naśmiewamy. A czasem odwrotnie: z dobrej władzy naśmiewają sie media, które są prywatnymi firmami i którym nie koniecznie musi zależeć na dobru społecznym.
Można by rzecz, że jakieś wpływowe i potężne grupy dają władzę ciągle nowym królom, którzy są chłopcami do bicia. Media zajmują się krytyką lub pochlebstwami w stosunku do tych pseudorządzących, a tymczasem i tak cała kasa ucieka bokiem...
Gdyby przypatrzeć się rządom w Polsce od 1989 r. to poza rządem PiSu i krótkiego epizodu rządu Olszewskiego, wszystkie rządy właściwie robiły to samo. Czy to była "prawica" czy "lewica" to tylko kosmetyczne różnice dla plebsu, były generowane, a najważniejsze sprawy wciąż były robione tak samo...
Psychologia tak mocno trzyma w okowach każdą władzę, że nie jest w stanie zrobic prawie nic pożytecznego. A ci którzy coś robią, dość szybko są atakowani przez tych, którzy mogliby coś stracić. A obie strony są dość niesymetrycznie wyposażone w środki rażenia. Politycy nie mają prawie żadnych narzędzi by zwlaczyć grupę szarych eminencji, gdyż teoretycznie nie mają oni żadnej władzy a przez to nie odpowiadają przed nikim.
Pyta się soniaco o to, czy potrzebna jest głowa państwa. Odpowiedzi nie ma na to pytanie, bo nie wiemy jak ma wyglądąć ludzkość i do jakiego ma zmierzać celu. Dla różnych koncepcji ludzkości będą różne koncepcje hierarchii.
Pytanie trzeba sobie jeszcze zadać: kto jest głową państwa? Prezydent? Premier? A może magnaci medialni? Czy jeśli Michnik ma możliwość zmienić władzę w Polsce i przed nikim nie odpowiada, to czy nie ma większej władzy niż iluzoryczny prezydent, który ma tylko symboliczne znaczenie, a dodatkowo jest na celowniku mediów, które wyśmieją go za każdą drobną pomyłkę?
Ile rąk trzeba uścisnąć by zdobyć taką sztuczną władzę?
Dlatego tacy ludzie jak Tusk, są dla mnie śmieszni, gdyż walczą o nic po trupach. Gdy tymczasem prawdziwy władca nie może ściskać rąk; on musi ciąć ręce, by być niezależny i mieć pełną władzę.
Głowa państwa istnieje w Liechtensteinie, w Bhutanie, w Watykanie.
Wszędzie indziej, nie ma głów państwa. To tylko iluzja dla tłumów. Supershow dla ciemnoty.
Tak więc żyjącw państwie gdzie nie ma głowy państwa, sam możesz sobie soniaco odpowiedzieć jak to jest...
Inteligentni ludzie nawet nie powinni dyskutować o demokracji czy polityce, dlatego, że to wielka farsa.
To tak jakby w zoo dyrektora wybierały małpy i pracownicy. Gdy małp jest 10-krotnie więcej, to wygra ten kandydat, który ma więcej bananów.... Trudno, by ludzie w takim zoo duskutowali o "demokracji" w tym zoo. Oczywiście może sie zdarzyć dyrektor, który z jednej strony przymila się małpom, a gdy wygra, to robi wszystko dobrze i uczciwie - ale to rzadkość.
Rozsądni ludzie nie powinni akceptować głupoty i dyskutowac o nowym rozporządzeniu króla małp.
Rozsądni ludzie muszą się zastanowić jak zmienić stan rzeczy na lepszy.
A jedyną drogą jest oszukanie małp (metodę tę uzył Hitler) albo obalić siłą rządy małpiego dyrektora i wprowadzić lepsze prawo, które odbiera prawo głosu małpom. Rozwiązanie siłowe jest o tyle niebezpieczne, że ludzie, którzy je wprowadzają często ulegają pokusie przywłaszczenia władzy tylko dla siebie i zamiast wprowadzać dobre prawo, podporządkowują prawo ochronie swej osoby i swojej władzy.
Wracając do Hitlera, który sam nie był zbyt inteligentny, to i w tym przypadku nie wiemy na ile Hitler jako pojedyncza osoba był głową państwa. Być może były grupy, którym na rękę były posunięcia Hitlera i pozwalały mu rządzić...
Głową państwa z pewnością był Stalin. Jest to jeden z wyjątkowych przykładów władzy absolutnej, która nie zaistniała prawie nigdzie wcześniej w historii.
O ile królowie opierali swą władzę na arystokracji i magnaterii, to Stalin zlikwodował ten stan, doprawawdzając swą władzę do totalnego absolutyzmu.
Taka władza kończy się jednak z chwila śmierci władcy, a więc nie daje gwarancji stabilności państwa.
Wszystkie takie rozmyślania prowadzą do wniosku, że albo ustrojem optymalnym jest demokracja logityczna (ptarz:
logityka), gdzie wybór należy tylko do najmądrzejszych i jednocześnie dobrych obywateli, albo bardziej optymalna jest logityczna monarchia, która nie jest dziedziczna, a nowym władcą zostaje osoba obdarzona odpowiednimi przymiotami umysłu, a wyboru dokonuje rada złozona z ludzi, którzy nie pistują żadnych urzędów i nie mają wpływów, a jednoczesnie posiadają olbrzymią wiedzę i mądrość. Monarchia logityczna również przewiduje, że wpływ na państwo mają głównie najmądrzejsi, a władca pełni rolę strażnika-opiekuna, który mając już dużą władzę, może skupić się na roli gospodarza a nie na roli zdobywcy władzy, co jest zwykle wadą polityków, których interesuje sam stołek a nie jego wykorzystanie dla dobra społeczeństwa.
Już Platon proponował rządy oparte na ustroju podobnym do logityki.